obejrzeliśmy. Wrażenia?
Aktorzy, scenariusz i reżyseria bez zarzutu. Pszoniak i Fronczewski dali czadu, jak zwykle. Wiadomo „Współczesny” i Englert.
Tylko ta publiczność fatalna, mdła taka i nie potrafiąca reagować. Tylko śmichy-chichy. A oklaski nieadekwatne do zaprezentowanego kunsztu aktorskiego.
W pierwszej połowie krytykowali się, szydzili i gderali. A już w finale, ci dwaj zgorzkniali samotnicy, zakumplowali się przy wydatnej pomocy olbrzymiego młotka. Uzgodnili stanowiska, a nawet polubili się i przekazali nam wiele mądrości o starości, rozbitych rodzinach i relacjach z dziećmi. Taki młotek i parę uderzeń w czubek to skuteczna terapia, bez niego nie daliby rady.
Super spektakl.
„Skarpetki” Opus 124 – Teatr TV – program 1 TVP1
http://www.skarpetki.tvp.pl
.
Lu 27, 2012 @ 22:53:46
Ludzie samotni często nie chcą się do tego przyznać, są nieufni i udają, że sami sobie dadzą radę. Mam nadzieję, że nas to nie spotka. Dobrze, że trafili na siebie.
Lu 27, 2012 @ 22:59:20
Mądrość i nieufność idą w parze i rosną z wiekiem. Tylko po co, tego nikt nie wie. Podejrzewam, że to matka Natura nas tak urządziła, byśmy siedzieli w domu i przekazywali wiedzę i doświadczenie wnukom. Bo dzieci już nie chcą nas słuchać, zbyt mądre są 😦 Tylko skąd brać te wnuki? Z Afryki czy z Indii?
Lu 28, 2012 @ 06:47:34
Oj, chyba nie jest tak źle, myślę, że się doczekamy. Może kiedyś będziemy się spotykać na spacerku z wózeczkiem, z wnukiem w środku oczywiście. Ja zabiorę ciasto, Ty herbatkę w termosie i będziemy mieć małą imprezkę z wnukami. Tak naprawdę jeszcze mi się do tych wnuków nie spieszy (chyba jestem jednak wyrodną przyszłą ewentualną babcią).
Lu 28, 2012 @ 08:43:49
Czekając można nie doczekać, a nawet przeczekać 🙂 Nie jestem pewien, czy mając 67 lat dam radę łazić z procą po drzewach i biegać za piłką i wnuczkiem? Procę i wędkę chyba zaraz zrobię, po co odkładać. A i na drUp też mogą się przydać. To nawet więcej niż pewne! Robaczki też lubią, ale czy trafię w kuperki? Skonstruuję procę z lunetą, amunicją będą żelki! Wszak humanitarny Lis jeszcze jestem.
Lu 28, 2012 @ 14:42:33
Nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć ćwiczyć naukę jazdy wózeczkami po parku. W jednym ciasto, pieczysta zagrycha i szkło, w drugim termosik, wino i… kocyk. Można by nawet pokusić się o… konstruowanie piskląt potomnych w oparciu o fizykę jądrową i chemię organiczną 🙂 Bo na dzieci nie można liczyć. Zajęte są przecież karierami, a zanim spłacą kredyty to będą mieli więcej lat niż my teraz.
Lu 28, 2012 @ 21:02:22
To ostatnie nawet mi się podoba, bo to z tymi procami i w kuperki drobiu nie za bardzo. Ja raczej dbam o mój kuperek i na samą myśl o żelku w tym miejscu – no nie wiem, nie wiem. Zabrakło mi słów.
Lu 28, 2012 @ 21:51:19
Najpierw trzeba wcelować, a z tym różnie bywa *) Prędkość i kierunek przemieszczania kuperka, poprawka na prędkość i kierunek wiatru, kształt żelka… Jednak sporo parametrów.
Lu 28, 2012 @ 22:50:22
Całe szczęście, może ujdę z życiem jeszcze parę dni…….
Lu 29, 2012 @ 00:09:06
Nauki naukami, a nikt przed astrologią nie umknął i nie umknie 🙂
Lu 29, 2012 @ 06:59:15
W takim razie poproszę o horoskop. Czyżbyś Lisie miał jeszcze dodatkowe umiejętności w tej dziedzinie? Czegóż ja się jeszcze o Tobie dowiem?
Lu 29, 2012 @ 19:31:50
Przyszłość Twą widzę ponurą, bardzo ponurą. Jeśli nadal będziesz stosowała tylko prawa fizyczne. Ale też „światłość widzę, widzę światłość…”, choć nikłą w Twoim tunelu życia. Tylko musisz zacząć udawać przysłowiową blondynkę i doskonalić umiejętności kucharskie. Wszak do serca… itd. Także i do tych, co go nie mają! Bo reszta nie ma znaczenia dla tych łotrów, kanalii i drani przebrzydłych! Bez których każda zwariuje, prędzej lub później.
Lu 29, 2012 @ 19:46:07
Wszak do serca, to wiemy już jak: ostrym nożem…..itd.
Natomiast moje umiejętności kulinarne i cukiernicze są bez zarzutu, a nowych nie mam na kim ćwiczyć. Na sobie nie mogę, bo zaraz wszystko idzie w udka i w kuperek, a przecież jako Balbinka, dbająca o swój wygląd, w żadnym razie nie mogę do tego dopuścić.
Lu 29, 2012 @ 19:59:21
Obawiam się, że zupka chmielowa bardziej. Bo łatwiej dostępna i nie wymaga tyle krzątania. Pstryk i już. Tylko, co bardziej idzie w kuperek, a co w bioderka to jeszcze nie badałem.
Lu 29, 2012 @ 23:43:22
Zupka chmielowa nie wchodzi w bioderka, bo rzadko bywa na obiad. Nie mam jej z kim jeść.